Mamo, kochasz mnie?
Natalia (Willy), lat 19 jedna z wielu tysięcy młodych osób chorujących w Polsce na depresję. Trzy lata temu, pytanie: „Mamo, kochasz mnie?” padało z jej ust bardzo często. Nie zorientowałam się, matka nieidealna... Albo kiedy stała nade mną, z tymi załzawionymi oczami rozwartymi szeroko, jak w japońskiej mandze, jakaś taka mizerna, wychudzona i pytała „Mamo, muszę tam iść?”
„Tam” oznaczało zawsze to samo – szkołę. Matka (nie)idealna odpuszczała. Pozwalałam zostać w domu. I też nie zorientowałam się, że moje dziecko woła o pomoc...wysyła sygnały... Bo przecież ją kocham, chronię, staram się zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Bo inni mają przecież gorzej, bo to może taki bunt młodzieńczy, szkołę każdy musi przetrwać a w życiu wiadomo, raz lepiej, raz... właściwie nie jest źle, nie może być źle. To tylko taki jesienny spadek formy, wiadomo słońca mało, brak witaminy D, damy radę. Bo przecież nie depresja, nie, nawet nie myślę w ten sposób, może się przed tym bronię, ale nie, przecież nie ma powodu do depresji.
Świadectwo
I nagle, telefon ze szkoły, psycholog, że ważna sprawa, że natychmiast mam przyjść. Nogi się pode mną ugięły, ale lecę, pewnie przez te opuszczone lekcje? Tak, na pewno o to chodzi. A w szkole konsylium – psycholog, wychowawczyni, pedagog szkolny. Mówią, że Natalia napisała list, że nie chce żyć, że nie ma siły... Czyżby jednak depresja? Tylko czemu nie mnie, matce, tylko innym – obcym się wypłakuje? Co robię nie tak? Dobra, wyrzuty sumienia i odrobinę złości zostawiam na potem, głęboko ukryję, niech kiełkują i kiedyś eskalują. Trzeba ratować dziecko!!! Rozmawiać jakoś nie bardzo nam się udawało, bo ona powtarza tylko, że nie wie czemu taki stan, zresztą okazuje się, że jednak z matką (nie)idealną rozmowa może być trudna. Szukamy pomocy! Psycholog, psychoterapeuta, może psychiatra? Nie no bez przesady, psychiatra? Daleko nam do tego, żeby lekami dziecko faszerować. Daleko nie było, po drodze nieudana terapia, huśtawki emocjonalne, wreszcie terapeutka, która do córki dotarła. Dotarła do jej okaleczonej duszy i okaleczonego ciała. Znów ktoś przede mną odkrył, że jest bardzo źle, że autodestrukcja, okaleczanie. Jednak psychiatra. Depresja! Leki, chwilowa poprawa, potem znów dół, z gabinetu psychiatry, karetką do szpitala. Ale już wiedziałam, że jest bardzo źle, już nie udało się oszukać samej siebie, że to tyko chwilowy spadek formy, pogoda, trudne dojrzewanie. Terapia pomogła nam obu, nauczyła rozmawiać, przełamała jakieś bariery, nie wszystkie, jeszcze, a może nigdy nie wszystkie... Szpital, znów diagnoza, depresja i zaburzenia emocjonalne. Właściwie nic szpital dobrego nie wniósł, wróciłyśmy na terapię indywidualną, grupową... chwila oddechu... doły, małe wzloty, głębokie doły, wzlotów dużych brak. Na terapii ugrzęźliśmy, jakaś taka bezowocna, koleżeńska forma pomocy... Telefony, szukanie informacji, o depresji, jak pomóc, jak leczyć... Trzeba ukierunkować, nauczyć się radzić sobie, kiedy jest źle, prosić o pomoc. Musimy wszyscy nauczyć się jak żyć. Pierwszą rzeczą, której się nauczyłam od terapeuty było to, czego nie mówić: wszystko będzie dobrze, uśmiechnij się, rozchmurz, ogarnij się, nie przesadzaj, weź się w garść, inni mają gorzej… Długo nie wiedziałam co mówić: wierzę Ci, dziękuję, że mi o tym mówisz, jestem przy Tobie, chcę Ci pomóc. Nauczyłam się niczego nie bagatelizować, starać się nie osądzać. Brakuje mi kontaktu z rodzicami dzieci walczących z depresją, wymiany doświadczeń, bezkrytycznego spojrzenia na siebie, bo wciąż walczę z wyrzutami sumienia, z poczuciem winy, ze złością, które tłumię w sobie i nie mam komu się wyżalić, bo przecież zdrowie dziecka jest najważniejsze, bo ja to jakoś sobie poradzę, zacisnę zęby, zduszę ból w środku… Depresja to podstępna, wyniszczająca choroba, Do tego transpłciowość, już nie Natalia, teraz Willy, szkoła przeciw, znów spadek, dobrze, że w pracy akceptacja... Zaczynamy nową terapię z nową psychoterapeutką, seksuologiem, odwrażliwianie za pomocą ruchów gałek ocznych. Kolejna nadzieja... Przez te lata nauczyłam się, że oszukiwanie siebie, zaklinanie rzeczywistości do niczego dobrego nie prowadzi. Depresja nie jest niewinnym spadkiem nastroju, jest bezwzględnym wrogiem, który bez wsparcia rodziny, pracy z terapeutą, czasem farmakoterapii wyniszcza w zastraszającym tempie. Nie wolno czekać, tylko jak najszybciej szukać pomocy!
Symptomy
Depresja to nie tylko przygnębienie, smutek, zniechęcenie, ale też utrata zainteresowania czymkolwiek i całkowity zanik odczuwania przyjemności, okazywania radości życia. Człowiek z depresją funkcjonuje w zwolnionym tempie, często cierpi na zaburzenia koncentracji. Najczęściej ma też drastycznie obniżoną samoocenę, patrzy na świat skrajnie pesymistycznie, własną teraźniejszość i przyszłość widzi wyłącznie w czarnych barwach. Bardzo często cierpi na poważne zaburzenia snu, nawet długi sen nie daje uczucia relaksu, więc cierpiący na depresję czują się stale przemęczeni, przytłoczeni i zniechęceni.
Jeśli zauważysz u siebie, lub u kogoś ze swojego otoczenia poniższe objawy nie lekceważ ich, tylko szukaj pomocy lub staraj się pomóc, pamiętając jednak, że ostateczną diagnozę musi postawić psycholog albo lekarz psychiatra.
Objawy depresji, które powinny działać jak dzwonek alarmowy:
- brak radości,
- brak energii,
- bardzo niska samoocena,
- poczucie winy,
- myśli i zachowania samobójcze,
- niesprawność intelektualna,
- zaburzenie aktywności,
- zaburzenia snu,
- zaburzenia apetytu i masy ciała,
- zaburzenia charakteru – impulsywność, drażliwość, które wywołują poczucie winy, wybuchy złości nieadekwatne do sytuacji,
- zaburzenia sensoryczne – nietolerancja dla poziomu dźwięku, który wcześniej był odpowiedni, mniejsze odczuwanie smaku, które jest błędnie rozumiane jako brak apetytu, somatyzacja – cierpienie niedostatecznie wyrażone werbalnie objawia się przez dolegliwości fizyczne: bóle głowy, problemy trawienne, zmęczenie itd.
Terapia
Depresja to ciężka i przewlekła choroba z tendencją do nawrotów. Nie ustępuje bez indywidualnie dobranej i odpowiednio długiej terapii farmakologicznej i odpowiednio dobranej psychoterapii. Jest wiele metod stosowanych w terapeutyzowaniu depresji.
Terapia interpersonalna została pierwotnie opracowana przez Geralda L. Klermana. Z założenia miała być metodą profilaktyczną – zapobiegać depresji. Praktyka dowiodła, że metoda może być skuteczna w leczeniu depresji. Siła terapii interpersonalnej polega na rozważaniu najważniejszych więzi emocjonalnych pacjenta i jego relacji międzyludzkich. Terapia ta uwzględnia również kontekst społeczny, w którym żyje pacjent. Konceptualizuje depresję jako zestaw trzech komponentów: symptomatologii, funkcjonowania społecznego i osobowości i koncentruje się na wypracowaniu modelu relacji interpersonalnych.
Terapia behawioralno-poznawcza jest ustrukturyzowaną, krótkoterminową i zorientowaną na teraźniejszość psychoterapię depresji, nastawioną na rozwiązywanie problemów oraz zmianę dysfunkcjonalnego (nieadekwatnego lub nieprzydatnego) myślenia i zachowania. Opracował tę metodę na początku lat sześćdziesiątych XX wieku Aaron Beck. We wszystkich formach terapii poznawczo-behawioralnej terapia opiera się na poznawczym opracowaniu przekonań i strategii behawioralnych, które charakteryzują konkretne zaburzenie. Leczenie opiera się także na konceptualizacji, czyli zrozumieniu indywidualnych pacjentów – ich konkretnych przekonań i wzorców zachowania. Terapeuta na różne sposoby dąży do wywołania zmiany poznawczej – modyfikacji myślenia i systemu przekonań pacjenta – w celu spowodowania trwałej zmiany emocjonalnej i behawioralnej.
Istotą terapii psychodynamicznej jest współpraca między pacjentem, obserwacja dynamiki przeżyć psychicznych zachodzących u obydwu tych, a zwłaszcza w obrębie stworzonej przez nich relacji. Bazą teoretyczną psychoterapii psychodynamicznej jest psychoanaliza `Freuda, ale także osiągnięcia i założenia przedstawicieli teorii relacji z obiektem, czy psychologii ego. Sesja terapeutyczna odbywa się „twarzą w twarz, a pacjent jest zachęcany do swobodnego dzielenia się swoimi myślami, fantazjami i skojarzeniami, uzyskując szczególne przyzwolenie na wprowadzanie treści wstydliwych, skrywanych w codziennym życiu.
Z kolei terapia schematów Terapia schematów to podejście psychoterapeutyczne wywodzące się pierwotnie z terapii poznawczo-behawioralnej, integrujące w swoich założeniach podejście poznawczo-behawioralne, psychodynamiczne oraz terapii Gestalt. Ojcem Terapii Schematu jest Jeffrey E. Young. Polega w uproszczeniu na utrwalniu schematów zachowania wywodzących się ze „zdrowych” relacji i korygowaniu schematów negatywnych wywodzących się z doświadczeń traumatycznych.
Kluczem do szczęścia i wygrania z depresją jest bezwarunkowa samoakceptacja i uniezależnienie oceny własnej osoby od opinii innych i tego właśnie bardzo powoli uczymy się korzystając z terapii, zarówno mój Willy, ja i cała nasza rodzina.