Depresja już w ubiegłym roku klasyfikowana była przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jako czwarte Jeśli chodzi o liczbę przypadków zaburzenie zdrowia na świecie. W 2020 roku według prognoz WHHO depresja znajdzie się na tej liście na miejscu drugim, a rosnąca liczba jej przypadków tylko po części daje się wytłumaczyć światowym stanem pandemii.
Od lat liczba diagnozowanych na świecie przypadków depresji rośnie lawinowo. W jakim stopniu związany jest ten fakt z rozwojem psychoterapii, psychiatrii i metod diagnostycznych, a w jakim stopniu jest to choroba cywilizacyjna trudno jednoznacznie wyliczyć. WHO szacuje, że na świecie żyje około 350 milionów ludzi, którzy cierpią z powodu depresji. Jest to aż 5 proc. populacji planety, a co roku liczba ta się zwiększa. Jak sytuacja przedstawia się w Polsce? Według Zespołu ds. Walki z Depresją, działającego przy Ministerstwie Zdrowia, depresja dotyczy co dziesiątego dorosłego Polaka, a tylko połowa z nich otrzymuje faktyczną pomoc. Wiele osób wstydzi się przyznać, że ma jakieś problemy z psychiką, a inni nie uznają swoich psychicznych dysfunkcji za coś poważnego. Wedle niektórych szacunków w latach 2021 – 2030 depresja może osiągnąć swoje apogeum i osiągnąć właściwie rozmiary bliskie epidemii.
Wedle statystyk 8 milionów Polaków, czyli około 25% populacji cierpi na różnego rodzaju problemy i zaburzenia psychiczne, a statystyki nie uwzględniają dzieci i młodzieży. Wówczas – jak szacuje Instytut Psychiatrii i Neurologii – liczba ta wzrosłaby do 12 milionów, z czego u około 3 mln. diagnozuje się depresję. Rocznie około 1,5 miliona obywateli naszego kraju trafia do zatłoczonych szpitali psychiatrycznych. W ostatnich latach w Polsce nie odnotowuje się wzrostu liczby przypadków depresji endogennej, czyli wrodzonej. Zwiększa się natomiast zachorowalność na depresję o podłożu zewnętrznym, wywołaną stresem, pędem życia, używkami. Wiąże się z tym większa liczba samobójstw. W Polsce każdego roku popełnia je około 6 tysięcy osób, a prawie drugie tyle próbuje się zabić.
Powszechnie stosowanym sposobem pomocy osobom z depresją są leki przeciwdepresyjne, których globalna sprzedaż każdego roku przekracza 20 miliardów dolarów. W 2019 roku sprzedano w Polsce 22,1 mln opakowań leków przeciwdepresyjnych, co stanowi aż 5% wzrostu w stosunku do ubiegłego roku. Coraz częściej badacze zwracają uwagę, że marketing i promocja tych leków przez firmy farmaceutyczne, ukształtowały świadomość ludzi w wielu krajach oraz praktykę kliniczną. W ostatniej dekadzie termin „depresja” zastąpił wiele określeń, którymi ludzie wcześniej opisywali przeżywane stany smutku, rozczarowania, rezygnacji, melancholii, braku satysfakcji i radości z życia, utraty energii, zmęczenia itd. Leki pomagają, ale są powszechnie nadużywane.
Wyniki badań wskazują, że pożądane skutki zażywania leków przeciwdepresyjnych w co najmniej 50% należy przypisać efektowi placebo, a w 25 % przypadków leki powodują także negatywne skutki uboczne. Porównanie działania tych leków oraz psychoterapii pacjentów depresyjnych pokazują podobny poziom efektów. Z tym, że zmiany biochemicznych i psychologicznych wskaźników poprawy, są w przypadku psychoterapii znacznie bardziej trwałe.
Naukowcy są zatem zgodni. Terapia lekowa może pomoc, interwencja psychiatryczna jest w wielu przypadkach niezbędna, ale to także psycholodzy i psychoterapeuci stają dziś przed wielkim wyzwaniem – zahamowania światowej epidemii depresji. Najważniejszym zadaniem jest rozwijanie i udostępnianie pomocy psychologicznej – dla par, rodziców i dzieci oraz dla tych którzy już się zmagają z depresyjnymi skutkami utrwalenia się niekorzystnych doświadczeń życiowych. Potrzebne są także dalsze wysiłki w celu zwiększenia wiedzy o procesach psychologicznych i biologicznych prowadzących do utrwalania się zjawisk zaliczanych do objawów depresji oraz tych które pomogą w uwalnianiu się spod ich wpływów.
Potrzebna jest też zasadnicza zmiana w postrzeganiu depresji i innych zaburzeń psychicznych w społeczeństwie. W przypadku depresji konieczny jest jak najszybszy kontakt z psychoterapeutą lub psychiatrą. Z badań wynika, że osoby cierpiące na depresję najczęściej poszukują pomocy u lekarzy pierwszego kontaktu. Wizyta u internisty niweluje obawę przed stygmatyzacją w środowisku, jest bardziej dostępnym i tańszym rozwiązaniem niż profesjonalna pomoc psychologiczna. W rezultacie często pacjenci decydują się na szybsze rozwiązanie swoich problemów, czyli farmakoterapię, która może stanowić jedynie doraźną pomoc. Leki mogą łagodzić objawy, ale nie likwidują źródła choroby. W przypadku farmakoterapii, która nie jest kontrolowana przez psychiatrę, istnieje zwiększone ryzyko wystąpienia objawów ubocznych. Wedle ekspertów WHO bez wspólnego wysiłku psychiatrów i psychologów, a także zmiany nastawienia pacjentów, światowa epidemia depresji jest nieunikniona.
Nie bójmy się stygmatyzacji, zgłaszajmy się do specjalisty jak najszybciej. Nasi specjaliści dostępni są nie tylko w gabinetach, ale i online, więc jeśli boisz się stygmatyzacji – zadzwoń lub skontaktuj się z nami online.